Mam problemy ze skórą twarzy od transfuzji krwi dokonanej 2,5 roku temu. Niestety dobrać krem graniczy z cudem. Dermatolog też ma kłopot z ustaleniem leczenia, więc postanowiłam zrobić sobie krem samodzielnie.
Wosk
pszczeli jest wspaniałym składnikiem nawilżającym i pomaga utrzymać
naturalną wilgotność skóry. Związki chemiczne zawarte pszczelim wosku,
nazywane woskowymi estrami, można znaleźć w skórze człowieka.
Olej sezamowy stosowany jest w kremach i mleczkach przeznaczonych dla skóry
suchej, mieszanej, dojrzałej, źle ukrwionej i wrażliwej. Używany także w
kosmetykach przeciwsłonecznych (posiada naturalny współczynnik ochronny
przed słońcem ok. 3-4).
Zakupiłam więc potrzebne składniki: olej w INTER MARCHE za 17 zł i wosk pszczeli w pasiece 400g za 12 zł. Pozostały składnik to herbata EARL GREY.
Sposób wykonania jest bardzo prosty.
2 łyżki wosku pszczelego startego na tarce od sera rozpuszczamy w garnuszku nie doprowadzając do zagotowania. Dodajemy 1/4 szklanki oleju sezamowego oraz 3 łyżki zaparzonej herbaty.
Mieszamy trzepaczką do lekkiego stężenia.
Przelewamy do pojemniczka.
Krem ma świetną konsystencję. Nie jest twardy, ani za nadto rzadki .
Można go stosować na dzień i na noc.
Najgorszą rzeczą z tego wszystkiego jest umycie sprzętu,którego się używa do zrobienia kremu.
Można to przeżyć, bo krem jest boski, a wiemy na 100%, że nie ma żadnych chemicznych składników !
Można też dodać olejek eteryczny, ale w przypadku oleju sezamowego uważam to za zbyteczne, bo krem pięknie pachnie sezamem i herbatką.