Zamotana bransoletka.
Znalazłam
wreszcie moją starą laleczkę dziewiarską. Bardzo wysłużoną. W latach
osiemdziesiątych, kiedy to rodzice przywieźli mi ją z NRD była rzeczą
dość dziwną i nie służącą "do niczego". leżała sobie głęboko zakopana w czeluściach mebli i czekała na lepsze czasy. Doczekała się, choć odnaleźć ją było trudno.
Powstała bransoletka.
Teraz to cudo przezywa renesans. Szkoda, że nie mam młynka dziewiarskiego... Ta moja maleńka bransoletka robiona była prawie dwie godziny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz